Przede wszystkim należy wyjaśnić absolutnie zdecydowanie, że poniższy tekst jest luźnym zbiorem myśli, których autor dokonał pewnego rodzaju kompilacji zgodnie z tym, co od dłuższego czasu zaprząta mu głowę. A jednocześnie z pokorą przyznać, że tematu tego i w rozprawie sięgającej astronomicznej ilości stron nie da się wyczerpać.
PERWERSJA
stara jak człowiek jego towarzyszka. Ciemna strona mocy.
Pochodzi od łacińskiego perversio, czyli przekręcenie.
Poza tym rzeczownik ten jest słowem kłopotliwym. Jak mądrzy ustalili perwersja odnosi się do zachowania wykraczającego poza normę społeczną. Azaliż, aczkolwiek, jednakże. Normy społeczne są pojęciem względnym i objętym ewolucją obyczajową. Tu pojawia się pierwszy kłopot. Drugi zaś – o perwersji mówimy najczęściej w odniesieniu do sfery seksualnej. Ta zaś w dużej mierze należy do enklawy prywatnych, osobistych doświadczeń (upraszczając – jeden woli masaż, drugi woli chłostę i nic nikomu do tego, co kogo kręci, podkręca, podnieca itd.)
Oczywiście, sprawiedliwie trzeba przyznać, że normy społeczne, etyka, religia zazębiają się w jednej zasadzie – nie wyrządzać nikomu krzywdy, nie wykorzystywać, nie działać wbrew woli. I problem trzeci – czy perwersja jest złem? Czy każde odejście od normy jest złem? Czy zawsze bezsprzecznie odnosi się do negatywnego desygnatu? A jeśli nie – to co zatem? Jest dobrem? Dalej, w ujęciu psychoanalitycznym – czy odnosi się jedynie do dewiacji seksualnych? I jak oddzielić myślenie o niej od wpływów ideologicznych, religijnych, społecznych tej czy owej kultury?
Jak dla mnie perwersja jako pojęcie należy do gatunku niedasie. A jak wszystkie niedasie – lubię je od czasu do czasu zmolestować w myślach i jako pojęcie - odstawić.
Najpierw przerwa – Madonna i Erotica
Idę dalej.
Wątki perwersyjne pojawiające się w wytworach kultury i w wypocinach twórczych. Pamiętacie Nieznalską i jej fallusa na krzyżu? Dla przypomnienia:
Osobiście nie kupuję artystycznej i znaczeniowej ‘głębi’ tej instalacji. Ale mniejsza o to. Przypomniałam sobie o niej gdy wpadło mi do głowy, że perwersja musi (?) może (?) powinna (?) szargać różnego rodzaju świętości. Pasja z fallusem? A wyobraźcie sobie coś takiego: dwóch gejów ubranych w czarne lateksy z gołymi pośladkami i penisami, w wyuzdanej pozycji za szkłem w muzeum obozu koncentracyjnego. Nawet ideologię można dorobić – wszak homoseksualiści również ginęli w komorach gazowych. Albo jeszcze co innego – umęczona od rozkoszy twarz nagiej kobiety, która między nogami ściska zakrwawioną flagę narodową. Itd….
I co jeszcze.
Współcześnie wypadną nieco anachronicznie (nie ta siła „rażenia”, ale też nie o to chodzi przecież), jednakże lubię, chcę, muszę wspomnieć:
Bruno Schulz i Piotr Odmieniec Włast.
Pierwszy stworzył niezwykle interesujące grafiki, w których dał upust swoim fobiom na punkcie kobiety. Czy naszkicował ją nagą czy w ubraniu – zawsze była demoniczną dominą, u której stóp wił się i tarzał lub zgięty w pół pochylał mężczyzna – zlękniony i przerażony. Schulz – dewiant? Hmmmm….
Oto przykład jednej z grafik:
A Piotr Odmieniec Włast? To kobieta. Maria Komornicka - poetka (nie mylić z Konopnicką!), która w pewnym momencie swojego życia postanowiła zmienić płeć, kierując się dobrem swojej twórczości. Więcej o jej życiu choćby tutaj
Pamiętam szczególnie jeden jej / jego utwór o dość osobliwym tytule względem treści („Miłość”), którego fragment przytaczam:
Chcę cię smagać, smagać, smagać, aż dosmagam się w tobie tego bezwzględnego bólu, który ducha budzi nawet w zwierzęciu.
Chcę dokatować się w tobie jęku z najgłębszych otchłani, z tej przepaści nędzy, gdzie się chroni dusza zadowolonych i sytych. Chcę zbudzić w tobie ducha — o ty, który mi objawiłeś ciało, — zbudzić ducha i straszną jego mękę i jego posłuszeństwo mej woli — która jest twoim przeznaczeniem.
Dalej? Dalej nie idę tym razem. Ale do tematu wrócę.
A wy?
PS. Jeszcze jedno: choćby i zakwalifikować perwersję jako zło. Ale zło jest warunkiem istnienia dobra i jego rozpoznawalności. Dobro jest nudne ponieważ jest stałe – musi być stałe. Zło ewoluuje i jest hybrydyczne……………………………
Fiut na krzyżu to obraza pewnej symboliki, którą może należy szanować chociażby ze względu na innych ludzi, którzy utożsamiają ją z jakąś tam świętością. Porównywalna mogłabyby tu być wstępująca do nieba wielka, goła, makabrycznie mocno owłosiona pipa..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń