wtorek, 15 września 2015

kiedy nie ma już nic

K


kiedy coś się skończyło
i kiedy nie ma już czegoś czegokolwiek nic

trzeba otworzyć drzwi. odejść. próbować uwierzyć w istnienie przystanków drogowych, które nie będą budzić lęku. próbować uwierzyć, że krawędzie przedmiotów nie są po to, aby niespodziewanie przecinać skórę palców. że upuszczone przedmioty nadal są tymi przedmiotami; zmieniły tylko swój kształt i objętość. że bezsenność to taki podły przyjaciel, który przytula i głaszcze po głowie tylko w nocy. że marzenia są towarem dostępnym dla konsumentów poniżej trzydziestego czwartego roku życia. że jeśli się miało coś a potem nie ma się czegoś czegokolwiek niczego, to nie jest koniec niczego tylko status quo. taki koń, którego trzeba dosiąść na oklep i bez lejców. 

trzeba otworzyć drzwi. odejść. próbować oswoić i pożegnać. jakieś nachalne reminiscencje. jakieś skojarzenia. jakieś słowa. jakieś emocje. jakieś dźwięki. czyjąś twarz. własne wszystko. wszystkie jakieś sprawy na wyrost oczekiwane, na wyrost roztrząsane, na wyrost przeżywane. 

trzeba otworzyć drzwi. zrehabilitować korytarze myśli. zagipsować ubytki w ścianach. skleić rozbite kawałki tożsamości. naoliwić tryby emocji. i nie bać się przeprosin. nie bać się słowa przepraszam. nawet wtedy gdy nadawcy przynosi ulgę a adresata  boli.

trzeba płakać. a potem pić. a potem krzyczeć. a potem milczeć. a potem śmiać się. 
a potem
?






wtorek, 8 września 2015

muzułmanin, islamista, człowiek - gdzie jestem ja, gdzie jesteś ty?

K


chciałam napisać ten tekst z rozwagą i namysłem, bez tanich emocji. mam nadzieję, że mi się uda. nie jestem znawcą kultury muzułmańskiej, ale dość sprawnie operuję podstawowymi pojęciami. wiem, że ci rodacy, którzy są całkowicie przeciw byciu otwartym na przedstawicieli tejże kultury, mogą nie rozróżniać muzułmanina i islamisty. jednakże potrafię zrozumieć ich obawy. nie żyjemy w separacji od innych krajów; jeśli tylko ma się chęć poznawczą, można zasięgnąć wiedzy na temat tego, jak imigranci muzułmańscy funkcjonują w takich krajach jak Dania czy Norwegia. prawdą jest też to, że trzeba być ostrożnym w absorbowaniu wiedzy, którą podają nam media (tv, publikacje, internet). nie da się ukryć, że do zdrowego dystansowania się względem natłoku informacji potrzebna jest elementarna wiedza na temat podziału mediów na prawicowe i lewicowe. każde z nich stosuje wygodną wybiórczość w dobieraniu informacji, zdjęć, filmów. ja śledzę każde. plus zaglądam na przeróżne strony, m.in. takie jak ta: Liga Muzułmańska RP i wiele innych, czytam Aleksandrę Łojek i Orianę Fallaci. mniejsza z tym, ponieważ nie zdaję w tym tekście egzaminu na wiarygodność mojej wiedzy na rzeczony temat. chciałam napisać o swoich przemyśleniach i wrażeniach. do których każdy ma prawo. (choć nie każdy powinien z niego korzystać....). nazwę je zadziwieniami.

Zadziwienie nr 1. WOJNA! + ŚMIERĆ! JAK TO MOŻLIWE?
dzięki zintensyfikowanym relacjom medialnym dotyczącym sytuacji Syryjczyków, nasi rodacy, emocjonalnie reagujący, nawołujący do pomagania pokrzywdzonym, wydają się ludźmi, którzy nagle odkryli okrutne prawidłowości wojny. mimo że wojna domowa w Syrii trwa od 2011 roku. nie wspominając o wojnach afrykańskich, z których np. II wojna domowa w Sudanie, rozpoczęta w 1983 roku, pochłonęła ok. 1,5 mln ludzi. tak, wiem, to tylko cyfry. nie robią żadnego wrażenia. niestety, nie znalazłam w internecie zdjęć rozstrzelanych dzieci, które mogłabym wstawić tutaj. musicie wytrwać jedynie przy białych literkach. [nie sięgnę po tanie chwyty propagandowe w stylu: a czy rodacy zapomnieli, co działo się z naszymi polskimi dziećmi chociażby w czasie powstania warszawskiego?] to, co mnie razi u ludzi tak chętnie postulujących chęć niesienia pomocy syryjskim uchodźcom, które to postulaty publikują w mediach społecznościowych, to ich nieuczciwość. jeśli tak bardzo chcesz pomóc, jeśli przytaczasz nam postawę Islandczyków - bądź Islandczykiem. daj przykład. może uderzymy się w piersi i postąpimy podobnie. a nawet jeśli nie, to będziemy Cię szanować. za wiarygodność, za niesłychaną ofiarność. ponieważ słowa, za którymi nie stoją czyny, są tanie. słowa są w ogóle tanie. i łatwe. skurwiałe. nawet jeśli przykryte płaszczykiem dobroci.

Zadziwienie nr 2. CZŁOWIEK BEZ (pochopnej) FILANTROPII = NIECZŁOWIEK? 
mam gruby pancerz i nie dotykają mnie rozmaite etykietki i sądy, które różni ludzie próbowali i próbują mi umieścić na plecach. tym bardziej nie bulwersuje mnie prosty [prostacki?] osąd rodaków prosyryjskich, którzy oceniają mnie jako nieczłowieka, ponieważ jestem w grupie oponentów tejże postawy. na tablicy na fb jednego z najbardziej znanych ekologów polskich (i prosyryjczyka) przeczytałam nawet, że należę do grupy ludzi pozbawionych wyższych uczuć. no cóż, przyjaciół się wybiera, wrogowie patoczą się sami. gdy napisałam, że to niedobrze, gdy ktoś tak łatwo feruje wyroki, otrzymałam odpowiedź, że w TEJ sprawie łatwo ferować wyroki, bo spr awa TA jest czarno-biała. otóż, sęk w tym, że nie jest. 
rodacy prosyryjscy powołują się na bycie człowiekiem. że pomagać trzeba. że trzeba widzieć najpierw człowieka, potem jego narodowość, religię itp. 
gdyby w świecie, w którym żyjemy, było miejsce na uczciwy humanizm, zgodziłabym się z powyższym. ale zgodzić się nie mogę, żyjąc tu i teraz. posiadając wiedzę (nie tylko "przeczytaną") na temat funkcjonowania muzułmanów w krajach zachodnich (szczególnie: w Danii, Norwegii). taką postawę (humanizmu) bez problemu łączę z naiwnością. ponieważ nie wystarczy pomóc. odwołam się w tym miejscu do słów w utworze ... "Mały książę". tak. "jesteś na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś". nie wystarczy pomóc. nie wystarczy uratować. przyjąć. trzeba jeszcze przewidzieć następstwa. uratuję a ktoś inny się zajmie, przejmie odpowiedzialność?
Oriana Fallaci poświęciła sporo swojego życia na zaznajomienie się z kulturą muzułmańską. nie ukrywam, że ta dziennikarka i reporterka stanowi dla mnie autorytet. i jeśli ona napisała, że ta kultura nie stanowi dialogu dla europejskiej kultury i jest nań zamknięta, to ja jej wierzę.
dlatego, dystansując się wobec zdjęć ofiar syryjskich, mogę popełnić taki właśnie tekst. i nie, nie czyni mnie on nieczłowiekiem. rozsądek, rozwaga, dystans, to jak najbardziej przymioty ludzkie.
Zerknęłam na konto na fb mojego brata. udostępnia komunikaty negatywne w kwestii otwartości naszego kraju na JAKIKOLWIEK napływ wyznawców wiary muzułmańskiej. jednocześnie nie mam wątpliwości, że ani on, ani ja NIE ZAWAHALIBYŚMY SIĘ w rzuceniu się do wody na widok tonącego kogokolwiek - dziecka, dorosłego czy też zwierzęcia. i w tym upatruję humanizm. nie zaś w decyzji o przyjęciu kilkuset / kilku tysięcy uchodźców do naszego kraju. bo to jest decyzja polityczno-kulturalno-ekonomiczno-społeczna, która uderzy w tubylców danego kraju. czy to rozumiesz i dostrzegasz tę złożoność, czy też nadal upierasz się przy swoim byciu człowiekiem?