G
...
Frank wzrósł, marka spadła, manifestacja przeszła pod Twoim oknem a potem M. (Ten Z Którym Miałaś Spędzić Resztę Życia) połamał Ci serce na kawałki pięcioma słowami.
"Nie chcę z Tobą być" - powtarzasz te słowa i z wyjątkowo gorzkim smakiem w ustach idziesz do Monopolowego. Jest sobotni wieczór, młodzież kupuje alkohol, są krzyki, ktoś się całuje i wzbudza Twoje obrzydzenie, ludzie pędzą na imprezy, Ty jesteś tylko w swojej głowie. I boisz się klaustrofobii.
Sprzedawca unosi brew, gdy z rozmazanym makijażem i pogniecioną twarzą stawiasz na ladzie 5 czerwonych win. Ćwiczysz na nim wyniosłe spojrzenie. Podziałało, ale zamiast cieszyć się sukcesem szybkim krokiem pędzisz do domu.
Zawsze lubiłaś planować (właśnie dzięki temu odnosisz sukcesy w pracy), teraz plan jest prosty - wrócić do domu, wyłączyć telefon, zamknąć drzwi, nałożyć piżamę w Żółwie Ninja, zwinąć się w kłębek i spróbować pić wino tak szybko, jak leją Ci się łzy.
Wygrywasz.
Sen przynosi jakąś tam ulgę.
Pewnie dlatego, że jest głęboki.
*
Po dwóch dniach, które spędzasz w domu (masz ten przywilej łatwego zdobywania "urlopu na żądanie") przychodzi gniew. Jego obiektem jest oczywiście M. Tworzysz 124 błyskotliwe i obrazowe inwektywy na jego temat, obmyślasz plany zniszczenia albo chociaż ogromnego utrudnienia mu życia, nożem kuchennym ćwiczysz ciosy, które mogłyby zgłębić się w jego umięśnione i bliskie
ideału ciało.
I to był błąd. Bo przypominasz sobie co to ciało potrafiło robić na początku Waszej burzliwego związku. A te myśli powinny być zakazane.
Jest Ci gorąco, znowu lecą łzy. Długo, naprawdę długo nie możesz zasnąć. Twoja pościel mogłaby wygrać w konkurs na najbardziej przepocone i zapłakane legowisko województwa mazowieckiego.
Tuż przed zaśnięciem pojawia się niepokojąca myśl "A może to ja byłam dla niego niedobra?". Odrzucasz ją jako wyjątkowo absurdalną. Zasypiasz
*
Wracasz do pracy i wykonujesz swoje obowiązki jak Robot. Na twarzy masz Minę nr 5, która zawsze odstraszała niewydarzonych podrywaczy w knajpach. Teraz też działa i po raz pierwszy od kilku lat w Twojej korporacji spędzasz dzień bez rozmów o sprawach niezwiązanych z pracą. Udaje Ci się uporać ze wszystkimi sprawami i wychodzisz do 17. Dawniej byłabyś zachwycona takim wczesnym fajrantem, teraz czeka na Ciebie perspektywa samotnego i gorzkiego wieczoru w domu.
Wcześniejszy gniew jest już przeszłością, teraz czujesz już tylko żal i ból. Nie możesz wywalić z głowy myśli o tych wszystkich przygodach, sukcesach, możliwościach i osiągnięciach, których nie będziecie dzielili razem. On Ci je bezczelnie ukradł.
Skupiasz się tylko na podstawowych czynnościach bo wszystkie sprzęty, przedmioty, pisma i plakaty przypominają Ci Tego,Z Którym Miałaś Spędzić Resztę Życia.
Tym razem zasypiasz po solidnej szklance wódki.
*
Przyjaciółki, znajome i koledzy dobijają się do Ciebie od kilku dni i w końcu odbierasz ich telefony. Tłumaczysz co się stało. I zagryzasz zęby ze złości, bo zamiast wsparcia i zrozumienia usłyszałaś "Nie bój się, znajdziesz lepszego", cztery razy ktoś powiedział z wyższością "Wiedziałam, że tak będzie". W pustym mieszkaniu warczysz - "Czemu, kurwa nikt nie chce mnie zrozumieć".
*
M.zabrał wszystkie swoje rzeczy i nie masz żadnego pretekstu,żeby do niego zadzwonić. Ale mimo tego - drżącą ręką wystukujesz na smartfonie jego numer.
Czujesz się bardziej zdenerwowana, niż przed czterema laty, gdy po 12 latach przerwy spowiadałaś się w kościele w Konstancinie. Wtedy ksiądz potraktował Ciebie w taki sposób, jakbyś spaliła mu kościół. I poprosiła o zwrot kosztów benzyny.
Rozmowa jest zwyczajna. Kurewsko, nieszczęśliwie zwyczajna. M. spokojnie odpowiada na Twoje pytania, jest konkretny i rzeczowy. Gadacie 6 minut, gdy następuje długa przerwa po jego pytaniu "A co u Ciebie"?. Wymyślasz coś na szybko, rozmowa się kończy. Uświadamiasz sobie, że podczas rozmowy rozpaczliwie czekałaś na jakiś przejaw czułość z jego strony, na coś, co pozwoli Ci pomyśleć,że ten pieprzony Drań, Świnia żałuje rozstania.
Nie doczekałaś się i czujesz się najżałośniejszym stworzeniem na ziemi. Topisz to uczucie w 4 butelkach wina.
*
Zagryzając zęby, czytasz kobiece pismo, które współczujący współpracownicy zostawili Ci na biurku. Noga drga Ci mimowolnie ze złości, gdy przeglądasz artykuł "Co zrobić po rozstaniu?".
Tym razem zasypiasz na trzeźwo. 9 godzin bezmyślnego oglądania telewizji mogłoby każdego uśpić.
*
Rano przypominasz sobie, że w artykule sugerowali, żeby znaleźć coś niezwiązane z życiem uczuciowym, co sprawiało Ci przyjemność. Najlepiej, żeby to było coś konkretnego i prostego.
Tak! To jest to...
Uśmiechasz się szeroko, wychodzisz na dwór. Tym razem podobają Ci się ciepłe promienie słońca. Tym razem możesz być małą dziewczynką, bo w głowie jest nowy cel.
Skaczesz po płytach chodnikowych i szepczesz - "Nar", "Ko", "Ty", "Ki"....
en tekst jest jak głos zza kadru w postmodernistycznym dramacie psychologicznym. Świetnie napisane.
OdpowiedzUsuńczemu po wino idzie sie z pogniecioną twarzą i rozmazanym makijazem a po narkotyki z uśmiechem na ustach przeskakując płyty chodnikowe?
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że wino służy do zapomnienia i przytłumienia wstrząsającej wiadomości o złamanym sercu, a podróż po dragi następuje po namyśle i jest rozpoczaliwą szukania sensu i alternatywy?
OdpowiedzUsuńOczywiście - li tylko w przypadku tego wpisu blogowego...
Nigdy nie dałam rady wypić czterech win, tego nie da się zrobić, chociaż tak wiele razy by się w takich momentach chciało.
OdpowiedzUsuń44 yr old Programmer Analyst I Shane Breeze, hailing from Westmount enjoys watching movies like "Swarm, The" and Geocaching. Took a trip to Fernando de Noronha and Atol das Rocas Reserves and drives a Xterra. opublikowane tutaj
OdpowiedzUsuń