poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Jak cię słyszą tak cię piszą

K

W pewne sobotnie popołudnie Karmel zajęta była porządkowaniem rabatów kwiatowych na działce. Obok niej spacerowała gęś Balbina*. Po drugiej stronie płotu krzątali się nowi sąsiedzi, którzy niedawno kupili działkę po porzednim, zmarłym sąsiedzie.
Karmel z dezaprobatą zauważyła, że wśród nowych znajdują się również dzieci**. Dezaprobata zniknęła na chwilę gdy dziewczynka w wieku mniej więcej 5. lat wykrzynęła do swojego brata mniej więcej w wieku 7. lat "oo! zobacz! jaki zwierz! co to jest?" na to brat odpowiedział "to jest gąska, nie widzisz? Mamo, mamo, czy my też możemy hodować gąskę? Możemy? Możemy? Ale będzie fajnie!"
Następnie, zapatrzeni w zdezorientowaną Balbinę, która łypiąc jednym okiem równie pilnie obserwowała te miniaturki ludzi,  siostra z bratem rozpływali się z zachwytu nad gęsią. Co sprawiło Karmel przyjemność. Przez jakieś trzy minuty. Po tym czasie bowiem wyłoniła się z altany kobieta przywołana uprzednim "Mamo, mamo".
Gdyby Karmel nigdy w swoim życiu nie widziała twarzy alkoholika, pomyślałaby, że owa kobieta mniej więcej w wieku 45.-48. lat ma problemy uczuleniowe ze skórą twarzy***. Kobieta wyskrzypiała do dzieci "Na co nam gęś" i weszła z powrotem do altany.
Nagle Karmel usłyszała głośne rąbnięcie, które spłoszyło Balbinę. Spojrzała na dach altany nowych sąsiadów i ujrzała na nim dwóch młodych mężczyzn mniej więcej w wieku 23.-25. lat. Jak się okazało, byli to bracia zachwyconych Balbiną dzieci. Natychmiast zwrócili uwagę na gęś i oto, co Karmel usłyszała od jednego z owych młodzieńców [uwaga, cytat]:

"Zaro jom złapjymy i zabijymy i bydymy mieli dużo mjysa"

Po którym to zdaniu nastąpił krótki, prymitywny rechot à la przygłup cieszący się z faktu wyjęcia z nosa babola i uformowania z niego kulki.
W tej jednej chwili, w tym feralnym momencie resztki nadziei na możliwość porozumienia się z nowymi sąsiadami uszły z Karmel jak powietrze z przekłutej dętki. Mało tego, powstała wątpliwość, czy aby przypadkiem zdanie to stanowiło w 100% żart.
Trzecia kwestia - słowa te padły z ust młodego mężczyzny mieszkającego w mieście.......

Z tej perspektywy Karmel pojęła oburzenie Rusinka, choć początkowo myślała, że on przesadza, wręcz przegina z obsesją poprawności językowej.

Dziś Karmel apeluje - trzeba po rusinkowemu przesadzać! I trzeba takoż przeginać!
Aby  utrzymać właściwe proporcje pomiędzy rusinkowizmem a idiotyzmem karmelowego sąsiada z działek.


*tak, Karmel ma gęś - wcale nie głupią, którą kupiła sobie na urodziny bynajmniej nie w celach konsumpcyjnych; raczej towarzyskich w myśl zasady, że ze zwierzęciem milej niż z człowiekiem - to pierwsze nie kłamie i nie cierpi na słowotok o niskim wskaźniku merytorycznej atrakcyjności
** dzieci na działce = kwiki, ryki, piski, wuwuzele i inne skrzeczące lub pierdzące zabawki
*** Karmel swoje dzieciństwo spędzała w dużej mierze na osiedlu, które przypominało to z "Alternatywy 4" i miało swojego (-ich) Balcerka (-ów).

Na zakończenie Karmel poleca


1 komentarz:

  1. Kahna Gróbahna24 kwietnia 2012 10:07

    Dzieci zawsze zachwycają się tym,co naturalne, zwierzętami, roślinami, pierdzeniem (że się robi ciepło) itd. Rodzice natomiast wolą to, co daje korzyść, czego, niestety potem uczą swoje pociechy.(A propos gwary : kupowałam porę na rynku, ok.20 letni chłopak mówi do mnie : "tu mo Pani dużo biołygo")...

    OdpowiedzUsuń