czwartek, 17 listopada 2016

Trzy sny


G



1. Okazałem się szczęśliwym posiadaczem rodziny i całkiem eleganckiego domu na wyspie w ciepłych krajach. Sielankę przerwała poważna kłótnia z sąsiadem - bucowatym Bogaczem o twarzy Petera Sellecka. Bogacz zapewnił, że mnie zabije.
Przygotowywałem się jak do inwazji zombie, okna zabiłem deskami, w piwnicy zgromadziłem zapasy jedzenia, skompletowałem naboje do dwulufowej strzelby myśliwskiej. Bronią przyboczną został łom i komplet noży kuchennych w piwnicy.
Do obrony dołączyły się (#logikasnu) Żona i Córka Bogacza.
Nie musieliśmy długo czekać. Napastnicy próbowali wyrwać deski z okien, udało im się przedostać do piwnicy. Dźgałem nożem, waliłem po dłoniach łomem, włożyłem też lufę strzelby w drzwi do piwnicy i wypaliłem z dwóch rur. Cieszyłem się z odgłosów bólu powstrzymanego napastnika.
Potem była cisza i otarłem spocone czoło.
Na końcu pojawił się Morgan Freeman. Powiedział, że wszystko będzie dobrze,że nic strasznego się stało. W mądrych i rozważnych słowach opisał morał z całej historii.
Ale ja go nie usłyszałem bo się obudziłem.


2. To był krótki i dziwaczny sen. Coś pomiędzy "cholercia, czemu nie mogę zasnąć" a "całą noc nie spałem i nie wiem czemu ten różowy hipopotam z szafy tak boleśnie gryzł mnie w łydkę". W każdym razie odnotowano::rozkołtunioną pościel, spocone czoło i ból głowy.
A rano, dodatkowo - wielkie rozczarowanie
Bo uświadomiłem sobie ze smutkiem, że był casting na ochroniarzy w Gwieździe Śmierci a ja się nie pojawiłem.



3. Byłem nieszczęśliwym widzem koncertu Madonny (tak, TEJ Madonny) w Hali Gryfia w Słupsku.
Stałem z tyłu i nudziłem się jak Mops. Miałem ze sobą miotłę i zmiotkę w kolorze jaskrawozielonym (#logikasnu) i wykorzystałem ją do zabicia czasu i radosnego wygłupiania się. Zamiatałem więc radośnie podłogę, używałem miotły jak ulubiony bohater z dzieciństwa, czyli Amerykańskie Ninja, wykorzystałem ją także jako środek transportu. Dla niezorientowanych - radośnie udawałem, że udaje mi się na miotle latać.
Mój entuzjazm i zapał do wygłupów przyniósł efekt - pół sali oglądało mnie zamiast Madonny. A Madonna? Miała kwaśny uśmiech.
Planowanie kariery scenicznej przerwał jednak jeden przykry fakt - obudziłem się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz