G
A Grzech w sposób niespodziewany i dosyć nietypowy przekonał się po latach na czym polega idealne spotkanie towarzyskie zwane
potocznie "domówką"*.
A owo spotkanie można poznać po tym, że:
- gospodarz nie ubiera spodni bo czuje się swobodniej bez nich
- można się bawić z zapałem nastolatka repliką pistoletu Glock
- spontaniczna sesja boksu amatorskiego o 2 w nocy w pustym pokoju wywołuje protesty sąsiadów dopiero po dwóch rundach
- ważka kwestia sporna "Ilu Celtów walczyło z Rzymianami nad rzeką Alią" może wywołać 1,5 godzinną kłótnię, gdzie argumenty są zaciekłe, Grzech jest wzywany w trybie pilnym do zajęcia roli sędziego, obie strony posiłkują się Wikipedią i nawet pojawia się ostre starcie, podczas którego uniwersyteckie wykształcenie zdaje się rywalizować z logicznym myśleniem.
- do 5 rano rozmawia się na temat Kobiet - rzecz jasna- tematu nie wyczerpując
* Zauważyliście, Drodzy Blogoczytelnicy, jak uroczo szanse na "domówki" ulatują wraz z wiekiem?
Bo gdy ludziska kończą studia czy też insze uczelnie i zajmują się tzw. "dorosłym życiem" to dosyć szybko okazuje się, że "domówki" ulatują w to samo miejsce, gdzie trafiła muzyka z kanału MTV i tma, gdzie znikły pieczołowicie zbierane kolekcje obrazków z gum Turbo. A zamiast "domówek" pojawiają się spotkania w knajpach, na które zwykle trza się umawiać tydzień wcześniej i gdy deklaruje swoje przyjście 15 osób to można mieć pewność że 5 się pojawi na pewno.
Jest sprawdzona metoda na udział w domówce: zaprosić znajomych do siebie. Ma wprawdzie jedną wadę: zwykle następny dzień poświęcamy na równoczesną walkę z kacem i "twórczym nieporządkiem". A posiadający dzieci muszą jeszcze wcześniej wymyślić, jak "sprzedać" na dwa dni dzieci dziadkom :)
OdpowiedzUsuńgorzej jak nie ma się komu dzieci podrzucić... i gorzej jak w domu 60-kilogramowy, śliniący się rottweiler mieszka :)
OdpowiedzUsuńAle uwaga całkiem słuszna. zwłaszcza dla tych, co narzekają, że domówki wymierają oraz że nie są zapraszani na takie imprezy...
pozdrawiam,
Karmel
Anarchia nigdy nie zginie! Punks not dead!
OdpowiedzUsuń