sobota, 5 maja 2012

Ilu w końcu było tych Celtów?


G

A Grzech w sposób niespodziewany i dosyć nietypowy przekonał się po latach na czym polega idealne spotkanie towarzyskie zwane

potocznie "domówką"*.
A owo spotkanie można poznać po tym, że:
- gospodarz nie ubiera spodni bo czuje się swobodniej bez nich
- można się bawić z zapałem nastolatka repliką pistoletu Glock
- spontaniczna sesja boksu amatorskiego o 2 w nocy w pustym pokoju wywołuje protesty sąsiadów dopiero po dwóch rundach
- ważka kwestia sporna "Ilu Celtów walczyło z Rzymianami nad rzeką Alią" może wywołać 1,5 godzinną kłótnię, gdzie argumenty są zaciekłe, Grzech jest wzywany w trybie pilnym do zajęcia roli sędziego, obie strony posiłkują się Wikipedią i nawet pojawia się ostre starcie, podczas którego uniwersyteckie wykształcenie zdaje się rywalizować z logicznym myśleniem.
- do 5 rano rozmawia się na temat Kobiet - rzecz jasna- tematu nie wyczerpując



* Zauważyliście, Drodzy Blogoczytelnicy, jak uroczo szanse na "domówki" ulatują wraz z wiekiem?
Bo gdy ludziska kończą studia czy też insze uczelnie i zajmują się tzw. "dorosłym życiem" to dosyć szybko okazuje się, że "domówki" ulatują w to samo miejsce, gdzie trafiła muzyka z kanału MTV i tma, gdzie znikły pieczołowicie zbierane kolekcje obrazków z gum Turbo. A zamiast "domówek" pojawiają się spotkania w knajpach, na które zwykle trza się umawiać tydzień wcześniej i gdy deklaruje swoje przyjście 15 osób to można mieć pewność że 5 się pojawi na pewno.

3 komentarze:

  1. Jest sprawdzona metoda na udział w domówce: zaprosić znajomych do siebie. Ma wprawdzie jedną wadę: zwykle następny dzień poświęcamy na równoczesną walkę z kacem i "twórczym nieporządkiem". A posiadający dzieci muszą jeszcze wcześniej wymyślić, jak "sprzedać" na dwa dni dzieci dziadkom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gorzej jak nie ma się komu dzieci podrzucić... i gorzej jak w domu 60-kilogramowy, śliniący się rottweiler mieszka :)
    Ale uwaga całkiem słuszna. zwłaszcza dla tych, co narzekają, że domówki wymierają oraz że nie są zapraszani na takie imprezy...

    pozdrawiam,
    Karmel

    OdpowiedzUsuń
  3. Anarchia nigdy nie zginie! Punks not dead!

    OdpowiedzUsuń