na początek piosenka:
żeby nie było, że nie niedzielnie jest. O Noem trochę. Gorzko poniekąd: "Utopię waszą utopię w potopie..."
Ad rem:
Odkąd mam dwa duże psy ras wiadomych (niewiadomych? no tak, skąd czytelniku masz wiedzieć, że mam psy śmiertelnie groźne, zabójcze wręcz, dobrze, wrzucam zdjęcia; zdjęcia nie byle jakie, robiła je dusza człowiek, niezwykła artystka, której tożsamości nie zdradzam, bo nie wiem, czy sobie tego życzy)
Więc odkąd mam dwa duże psy, skupiam się podwójnie, gdy zabieram je na spacer. Po pierwsze z powodu bezdomnych psów, które mogą przejawiać nadmierną chęć podejścia do moich psów; po drugie z powodu innych ludzi wyprowadzających swoje psy. Od wczoraj wiem już, że muszę skupiać się potrójnie.
Wczoraj. Idę sobie polami, łąkami, psy już wymęczone. Aż tu nagle mija mnie kobieta. Nic w tym nie byłoby ciekawego ani wyjątkowego, gdyby nie fakt, że owa kobieta nie minęła mnie tak po prostu jak inni mijacze. Ta kobieta (wiek mniej więcej 50 lat choć może to mniej istotne; chociaż nie mniej istotne, gdyby była młodsza, pewnie posłużyłabym się powiedzeniem praktykowanym przez pewną osobę publiczną, mianowicie powiedzeniem "spieprzaj dziadu" w tym przypadku przerobionym na "spieprzaj babo"); ta otóż kobieta zerknęła na moje psy i ruszyła z kopyta z rękami wyciągniętymi, wypowiadając niepokojące mnie słowa "ale pięknie pieski, mogę pogłaskać??". Gdybym była psem, sama skoczyłabym do niej z zębami obnażonymi na taką poufałość - było nie było - obcego mi stworzenia! Ale ja, jako człowiek, wyglądałabym co najmniej dziwnie, pokazując swoje, niezbyt proste poniekąd, uzębienie gorliwej kobiecie. Powiedziałam do niej natychmiast:
- proszę się wstrzymać z wylewnością. Psy różnie reagują na ludzi, których nie znają.
Kobieta przystanęła zaskoczona:
- ale ja się nie boję psów! Chyba nie ugryzą? - i banana na twarz sadzi.
- ale psy mogą się pani bać. Nie wiem, czy nie ugryzą. - odpowiedziałam ze stoickim spokojem.
- jak to?
Obejrzałam się w lewo, w prawo, do tyłu. Żywej duszy oprócz nas nie było. Więc jadę:
- proszę pani, moje psy pani nie znają.
- ale ja kocham psy! - kontynuacja banana - a pani nie zna swoich psów? jak zareagują?
Psy zajęte były wywąchiwaniem tylko im wiadomych zapachów z wysokich traw.
- proszę pani, ja znam swoje psy, nie znam zaś pani.
- nie rozumiem. - banan się obniżył.
- proszę pani. może pani śmierdzi?
- słucham?!?!
- może pani wydziela drażniący psy zapach. może pani żywi niechęć do innych zwierząt, może w pani podświadomości gnieździ się ukryta agresja?
- a pani to jest nienormalna i nie powinna mieć żadnych psów!
Już nie zdążyłam odpowiedzieć bo kobieta obrażona wypaliła do przodu. Może lepiej?
Gregory House powtarzał swoją mantrę "everybody lies" ('wszyscy kłamią'); ja zaś mam swoją "generalnie ludzie są głupi". Niestety, im dłużej żyję, tym więcej dowodów dostarczają mi ludzie na potwierdzenie tego przekonania....
Reasumując, tak, proszę pani, pies może ugryść. Nawet mój (moje).
Ale co tam, są przyjemniejsze tematy. Pod koniec lipca rusza kolejny festiwal w Jarocinie (http://www.jarocinfestiwal.pl/). Nie sposób nie być w tym roku. Kult będzie świętował swoje 30-lecie działalności artystycznej. Oprócz tego zespołu równie przekonujące argumenty: Lao Che (Spięty aj low ju!!), Voo voo, Nosowska, Coma, KSU.....
Nie sądziłam, że mając ponad trzydzieści lat będę się cieszyć jak dziki królik z powziętego planu wystylizowania się na ów festiwal na Lisbeth Salander ;-) Moje białe, 24-dziurkowe glany już piszczą w szafie! Dla tych, którzy nie wiedzą, jak wygląda bohaterka tej serii filmów: jedna z trzech części Millenium, wrzucam zdjęcie:
Mam nadzieję, że Lao Che zaprezentuje choć kilka utworów poświęconych Powstaniu Warszawskiemu. Czy słyszeliście głos Spiętego na żywo? Nie sposób opisać tej siły, tej energii jeśli się nie słyszało.
Wyobraźcie sobie taką muzykę na żywo:
Eeeeehhhhhhhhhh..........
Tymczasem jest niedziela pełna ciężkiego, zastanego powietrza, bezruchu, upału... Jak można lubić lato i upał? Giną bezdomne zwierzęta, ptaki z wycieńczenia i braku wody, chorzy na serce ludzie przeżywają swoje ostatnie dni... Ludzie pocą się, męczą...
Czekam na obiecany deszcz.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz