No dobrze, dobrze, brzmi prowokacyjnie, obrazoburczo, świętokradczo (to ostatnie słowo spróbujcie wymówić w przyspieszonym tempie kilka razy z rzędu ;-)
Jednakże zanim popadniecie w całkowite oburzenie i zaczniecie pluć się po brodach, przeczytajcie tekst, który zainspirował ten wpis: a kto oddał życie Jezusowi?
Wygląda na to, że po burzliwym życiu telewizyjnej celebrytki słynącej z tego, że pokazała nagą dupę w reality show i bzykała się tam z kolegą była słynna, nawrócona kobieta o wdzięcznym imieniu Maja postanowiła wrócić do życia publicznego inną drogą. I o ile na przykład Radosława Pazurę można wytłumaczyć strachem przed śmiercią, ergo przyspieszonym okresem przekwitania, o tyle bohaterkę mojego tekstu trudno "zlokalizować" w inny sposób, jak tylko w ten, że jeśli nie udało się zaistnieć w mediach dupą osobowością, to może uda się swoistym świadectwem.
Błąd! Od czasu, gdy Cejrowski, który nawet jest fajny, gdy nie mówi o polityce i religii, zdruzgotał Maję (tym "wywiadem"), przykleiła się do niej łata godnego litości kuriozum życia medialno-publicznego w najgorszym wydaniu.Najwyraźniej, pani Maja próbuje wskoczyć w rolę biblijnej Marii Magdaleny. Jednakże komunikat o gruntownej przemianie życia w czasie spędzonym w aucie "ze znajomym małżeństwem" w kontekście "Frytki" brzmi raczej jak numerek w trójkącie.
I ani z niej żadna Maria ani też Magdalena. Znam fajniejsze. Kto chce nr tel do nich, niech pisze na priv.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz