Zapraszam Szanownych Czytelników do zapoznania się z niniejszym artykułem opublikowanym na stronie Frondy: "Zgwałcone, a dały życie. Takich bohaterek potrzebujemy"
Od razu muszę uprzedzić, że nie mam zamiaru roztrząsać tematu aborcji. Chcę skomentować ten artykuł, ponieważ uważam, że jest a) semantycznie i b) aksjologicznie niebezpieczny.
A) człowiek zgwałcony nie jest bohaterem - jest ofiarą gwałtu. Powinno być zabronione przenoszenie znaczenia tego określenia, ponieważ takie szafowanie i igranie semantyczne może mieć reperkusje w rzeczywistości. Jeśli bowiem założymy, że człowiek zgwałcony nie jest ofiarą, lecz bohaterem - i do tego takim, którego potrzebuje społeczeństwo - to człowiek dokonujący gwałtu również jest bohaterem a nie przestępcą - i go również potrzebuje społeczeństwo. Idźmy dalej, zgodnie z takim założeniem frondowej logiki wywodu, policja nie musi ścigać "bohatera" gwałcącego a psycholog nie musi pomagać "bohaterowi" zgwałconemu. Nie tylko tytuł, ale i treść artykułu ma charakter pochwalny na cześć zgwałconych kobiet, które urodziły, jakby fakt dokonania na nich przemocy, wynikiem którego jest dziecko, czynił z nich kobiety wyjątkowe. Taka manipulacja językiem nie tylko jest ohydna. Jest po prostu niebezpieczna...
B) nie od dzisiaj wiadomo, że przeciwnicy aborcji postulujący życie jako najwyższą wartość popadają w aksjologiczne paradoksy. Cały spór i podejmowane debaty pomiędzy anty- i pro- sprowadzają się do przepychanek i niuansów słownych. Dlatego nie będę się tym zajmować. Wróćmy do zgwałconych "bohaterek". W kontekście aksjologicznym ich życie staje się wartością podrzędną względem życia, które zostało zapoczątkowane w wyniku przemocy. Ich życie, a co za tym idzie: psychologiczna trauma i jej konsekwencje w codziennym psychofizycznym funkcjonowaniu społecznym, rodzinnym, osobistym, staje się sprawą drugorzędną. Są bohaterkami, na które ów splendor spadł w wyniku gwałtu. Autor lub autorzy tego artykułu relatywizują to, co relatywizowane nie może być. Kwestionują ewidentne zło i, odwracając je, wskazują, że jest dobrem. A wszystko to w imię propagandy prawicowo-katolickiej. Brawo.
**********************************************************************************
Inną kwestią, już poza powyższym tematem, jest atmosfera, jaka panuje na stronie Frondy. Mam wrażenie, że tworzą ją antypiewcy pseudodobrej nowiny. Już po kilku artykułach człowiekowi odechciewa się wszystkiego. Zaczynają pojawiać się negatywne myśli oraz dominować zły nastrój. W moim przypadku kulminacja nastąpiła po piątym tekście - obrzydliwym, paszkwilowatym, zmanipulowanym i pełnym naciąganych argumentów artykule na temat Owsiaka, na którym katolickie środowiska psy wieszają od lat...(link tutaj) Śmiem twierdzić, że na taki rodzaj retoryki dałabym się nabrać, gdybym cierpiała na demencję starczą.
Twórcy Frondy nie robią właściwie nic nowego, czego nie poznaliśmy w kościele czy słuchając debat politycznych z udziałem ultraprawicowych partii. Mianowicie Fronda powiela model świata zbudowany według założeń:
- światem rządzi zło
- ten, kto nie jest z nami, jest przeciw nam
- jesteśmy my i są nasi wrogowie
- nasi wrogowie nieustannie spiskują i korumpują
- nasi wrogowie chcą zniszczyć naszą tożsamość i tradycję
************************************************************************************
Niewątpliwą gwiazdą frondotwórczą jest pan Terlikowski, który, mam wrażenie, nieustannie spożywa coś, co napędza jego stopień nawiedzenia.
Pan Terlikowski jest gorliwym wyznawcą i propagatorem wyżej opisanego modelu świata. Item zachęca na przykład do tego, aby we wigilię Świąt Bożego Narodzenia rozważać "holocaust" nienarodzonych w wyniku aborcji dzieci, zaś na temat osoby, która bezczelnie ośmiela się nie wierzyć w Boga, pan Terlikowski z przejęciem godnym nienaśladowania mówi:
Nic dodać, nic ująć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz