G
Głos kumpla w słuchawce był pełny ciekawości:
- Grzechu, Grzechu jak ty to robisz, że masz babki i oprócz tego możesz sobie chodzić na piwo z kolegami albo nawet z jakimiś koleżankami się spotykać na mieście? No jak? Bo ja zawsze trafiam na urocze dziewczęta, które zamieniają się w tyranki i potem ani nie mam prawda do własnego życia towarzyskiego a telefon, e-mail i nawet rozmowy na gg są na nieustannym monitoringu... No jak Ci się to udaje?
Po trzech głębokich oddechach ( właśnie w ten sposób walczę z niepowstrzymaną chęcią mądrzenia się) odpowiedziałem:
-Stary! Ale to są normalne sprawy. Jeszcze na etapie randkowania podkreślam i informuję o moich planach, które nie są związane z daną dziewuszką. A w przypadku, gdyby nasze spotkanie nie wyszło w sobotę to nawet ją namawiam, żeby z kumpelami lub paczką znajomych wyszła sobie na wino. A potem konsekwentnie walczę o to, żeby rozrywać się także w innym towarzystwie, albo po prostu uprzedzam wcześniej i idę na piwo z Tobą i resztą chłopaków-szlajaków. No i to się jakoś udaje.
Podczas rozmowy wspomniałem także o podejrzeniu u owej panny chorobliwej zazdrości spowodowanej na przykład kompleksami. I o tym, że przecież romantyczność nie polega na tym, żeby każdy sobotni i niedzielny wieczór spędzać obowiązkowo na kanapie podczas oglądania filmów (nudząc się jak mops) i unikać jakiegokolwiek innego towarzystwa.
Kumpel nie był jednak przekonany. Po pięciu oddechach użyłem argumentu-zabójcy.
- Znam pary, w których facet uprzedza dwa dni wcześniej, że chce w sobotę iść na piwo z kumplami. Niewiasta nie robi mu żadnej afery tylko wspomina, że w takim wpadku ona ze swoimi koleżankami pójdzie na wino. Ewentualnie może z niewilką dozą złośliwości wspomnieć, że wróci do domu rano i w stanie niezdatnym do spożycia. Tak to może wyglądać.
- Nie wierzę - z autentyczną zgrozą skomentował kumpel.
- Czemu ty tak nie zrobisz? - ciągnąłem dalej. - Namów ją na jakieś wino z koleżankami..
- Nie ma mowy. Nie puszczę jej. Bałbym się, że ktoś ją tam bzyknie..
I w tym momencie Grzech zaniemówił. I wystawił receptę na chorobliwą zazdrość. Dla dwóch osób.
Ja zawsze chętnie się pozbędę "balastu" żeby pójść na wino z koleżankami ;) Ale oczywiście w rozsądnych ilościach to wino :)
OdpowiedzUsuń...a żeby nie było że jestem taka idealna to potyranizuję w kwestii literówki, która znajduje się w czwartym wersie ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za zauważenie literówki :-)
OdpowiedzUsuń