W poprzednim wpisie Karmel, używając swojego intelektu, próbowała zrozumieć, co Pan Thoreau miał na myśli, tworząc tak inspirujące słowa. (chodzi o ten tekst)
Poniosła klęskę.
Bo do interpretacji warto zamiast chłodnego umysłu użyć kawałka serca. Najlepiej tego rozgorączkowanego fragmentu odpowiedzialnego za czyny równie wzniosłe jak i głupie. Tego, który każe rzucać się ze scyzorykiem na czołgi wroga.
Chociaż heroicznego aktu ze scyzorykiem nie mam na koncie, to udało mi się już biegać z licznikiem Geigera po Prypeci, na strzelnicy wypróbować wszystkie rodzaje broni, którymi entuzjazmowałem się w latach 80-tych, oglądając czarnobiałe filmy made in ZSRR i pędzić rowerem bez świateł po ciemnej jak myśli premiera ścieżce rowerowej w Sopocie. Kiedyś też, używając metody 3xb (bezczelność, brawura, błyskotliwość), próbowałem zdobyć myśli i ciało Kobiety, Której Nikt Nigdy Nie Zdobędzie.
I chociaż pozytywny efekt takich starań nie pojawia się nawet w głowie skacowanego scenarzysty hollywoodzkich romansideł, to...mi się częściowo udało.
I w każdej z tych powyższych sytuacji widziałem wirtualnego Pana Thoreau, który przybijał mi piątkę i mówił "Tak trzymaj, Bracie".
Po części się z Tobą zgodzę, ale tylko po części :P
OdpowiedzUsuńMianowicie - ja nie widzę sensu mieszać w to serce, to wszystko można wywnioskować rozumem bez emocjonalnego podejścia, ale jeśli chodzi o te "wyczyny" po których "przybijałeś piątkę z Thoreau" to rozumiem Twój sposób podejścia do cytatu - po prostu "spijasz soki życia" i to daje Ci szczęście :)
Pozdrawiam, MrPrince
Ja też spijam, a co tam. Czasem czkawką się odbija, czasem piecze zgaga, bywają i hemoroidy oraz miejscowa wysypka. Piątka!? V- rzymska!!
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się dowcip:
"Życie przecieka mi przez palce" - powiedział onanista po skończonym seansie.
M.