środa, 6 lutego 2013

Być (i żyć) jak Henry Thoreau

G


W poprzednim wpisie Karmel, używając swojego intelektu, próbowała zrozumieć, co Pan Thoreau miał na myśli, tworząc tak inspirujące słowa.  (chodzi o ten tekst)

Poniosła klęskę. 

Bo do interpretacji warto zamiast chłodnego umysłu użyć kawałka serca. Najlepiej tego rozgorączkowanego fragmentu odpowiedzialnego za czyny równie wzniosłe jak i głupie. Tego, który każe rzucać się ze scyzorykiem na czołgi wroga.

Chociaż heroicznego aktu ze scyzorykiem nie mam na koncie, to udało mi się już biegać z licznikiem Geigera po Prypeci, na strzelnicy wypróbować wszystkie rodzaje broni, którymi entuzjazmowałem się w latach 80-tych, oglądając czarnobiałe filmy made in ZSRR i pędzić rowerem bez świateł po ciemnej jak myśli premiera ścieżce rowerowej w Sopocie. Kiedyś też, używając metody 3xb (bezczelność, brawura, błyskotliwość), próbowałem zdobyć myśli i ciało Kobiety, Której Nikt Nigdy Nie Zdobędzie. 
I chociaż pozytywny efekt takich starań nie pojawia się nawet w głowie skacowanego scenarzysty hollywoodzkich romansideł, to...mi się częściowo udało.


I w każdej z tych powyższych sytuacji widziałem wirtualnego Pana Thoreau, który przybijał mi piątkę i mówił "Tak trzymaj, Bracie".

2 komentarze:

  1. Po części się z Tobą zgodzę, ale tylko po części :P
    Mianowicie - ja nie widzę sensu mieszać w to serce, to wszystko można wywnioskować rozumem bez emocjonalnego podejścia, ale jeśli chodzi o te "wyczyny" po których "przybijałeś piątkę z Thoreau" to rozumiem Twój sposób podejścia do cytatu - po prostu "spijasz soki życia" i to daje Ci szczęście :)

    Pozdrawiam, MrPrince

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też spijam, a co tam. Czasem czkawką się odbija, czasem piecze zgaga, bywają i hemoroidy oraz miejscowa wysypka. Piątka!? V- rzymska!!

    Przypomniał mi się dowcip:
    "Życie przecieka mi przez palce" - powiedział onanista po skończonym seansie.

    M.

    OdpowiedzUsuń