poniedziałek, 4 lutego 2013

Wariacja na pół życia i nogę od stołu

K

Motto:
Chcę żyć pełnią życia, chcę wyssać wszystkie soki życia. By zgromić wszystko to, co życiem nie jest. By nie odkryć przed śmiercią, że nie umiałem żyć.
Henry David Thoreau

Od czasu do czasu zastanawia mnie ten tekst. Stanowi punkt wyjścia. Przede wszystkim do pytań: czy wysysam te soki? I na czym to polega? Czy nie należy również uwzględnić tego, które soki chcę wysysać? Do czego chcę dojść? I na ile moje chcenie kompatybilne jest z porządkiem świata? Chcenia mogą być wszakże wyimaginowane. Wydumane. Nierealne z jakiegoś, np. racjonalnego, powodu. Czy wtedy, gdy mam takie chcenia, to nie wysysam tych soków? Czy powinnam przekalibrować moje chcenia na możliwości tego, co tu i teraz? Ale przecież to, co tu i teraz jutro będzie już tylko tym, co tam i wczoraj. 
Może powinnam nastawić jaźń na to, co tam i jutro? I mocno chcieć moje chcenia? 
Należy również pamiętać o tym, aby odróżniać ciężar i rangę chceń. Bo "chcę zjęść sałatkę" i "chcę napisać powieść" to dwa różne wysysania soków życia....
Zgromić wszystko, co życiem nie jest? Ale gdzie nie jest? Czy chodzi o to, co nieprawdziwe? Albo o to, co soków [treści] nie ma? Czy o coś, co nie przyczynia się do rozwoju? Ja bym dodała - chłonąć wszystko, co życiem jest. Nawet jeśli jest brzydkie i śmierdzi. Według skatologicznej filozofii, flaki są równoprawne sercu.
Przyciągać życie do siebie - być takim, aby się chciało z sobą być. Innym również. 
Jest jeszcze jedna kategoria, która skutecznie potrafi zniechęcić do wysysania i gromienia. Kategoria "niemożliwe". Nie lubię tego zwierzątka. Jest złośliwe i lubi robić na złość. Czasem osiedla się w "dobrych radach" "życzliwych ludzi". 
- Dzisiaj mnie nie znacie, jutro będę sławna. Dzisiaj nie zna mnie ten, którego chcę znać, jutro będziemy razem pić wino. Dzisiaj nie mam tego, co chcę mieć, jutro będę miała tego nadmiar. Albo przynajmniej w sam raz.
- Niemożliwe. Zejdź na ziemię. Obudź się. Spójrz trzeźwo.
- Ale przecież jestem na ziemi. Nie śpię. Nie piłam.
Odkryć przed śmiercią, że nie umiałam żyć? Wierzę w tezy Heideggera "Sein zum Tode", zatem założenie takiej niepomyślności wydaje mi się niedorzeczne. Co to znaczy "nie umieć żyć"? Nie umieć wysysać i gromić? Ale jeśli chcę wysysać to, co teraz mi niedostępne? Dalekie? [Vide: "niemożliwe"......]
Czy żyję półżyciem? Czy trwać czy "obudzić się"? Mogę żyć półżyciem. Ponieważ projekcja drugiej połowy życia z kategorii "niemożliwe" jawi mi się bardzo realnie. 
A teraz? W tym momencie? Chcę być nogą od stołu. Jednym z filarów mojej codzienności...............

Wysyłam Wam pocztówkę:





12 komentarzy:

  1. I można pomylić filar z filetem. Ja kocham moje życie. I kocham takie testy jak Twoje, kochana Amelio.

    Ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Filety są smaczne. Dziękuję bardzo mocno. Odwzajemniam szczerze i szczególnie Tomku.

    Ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmmm bardzo ciekawa rozkmina cytatu ale... po co wszystko tak dogłębnie analizować? :D
    wysysanie soków oznacza czerpanie z życia tyle przyjemności ile jesteśmy w stanie. Myślę, że Henry David Thoreau mówiąc "By zgromić wszystko to, co życiem nie jest." miał po prostu na myśli, że zadręczanie się niepowodzeniami oraz brak dążenia do celu i szczęścia nie jest życiem. I to samo tyczy się odkrycia przed śmiercią, że nie umiałem żyć :) ot takie moje skromne zdanie ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. po to Rafale, że w życiu tkwi rodzaj głębi wykraczającej poza proste stwierdzenia dotyczące przyjemności i szczęścia :) a w życiu można przeżywać tak niewiarygodne tęsknoty za czymś lub za kimś, że trudno w nie uwierzyć, że mogą w ogóle być, a jeszcze mniej wierzyć, że mogą kiedykolwiek się spełnić. Gdy spotykasz lub poznajesz osobę i czujesz podskórnie i podświadomie w absurdalny i niewyjaśnialny sposób, że to TA osoba, ale jednocześnie wiesz, że racjonalnie rzecz ujmując zupełnie wam nie po drodze i dzieli was nieprzekraczalna (nadal w kategoriach racjonalnych) granica. Albo można mierzyć się z potrzebą zrobienia czegoś, co jest odważne i rzuca życiowe wyzwanie a jednocześnie strach przed zrobieniem tego jest na tyle wielki, że trzeba małymi krokami do tego podchodzić............
    Ale zgadzam się również z Twoim sposobem rozumienia tego cytatu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. na pewno Twoje rozumowanie daje do myślenia i zmusza do refleksji, a co za tym idzie do... analizy hahaha jednak ja pozostanę przy swoim, Ty pozostań przy swoim :) pozwól, że zacytuję "Każdy ma swoje racje i żyje według nich, taka natura ludzka, lepiej pogodzić się z tym" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale ja nie napisałam, że się nie godzę, wprost odwrotnie, napisałam, że się zgadzam hahahahahah :P :)

    OdpowiedzUsuń
  7. haha ja wiem, że się zgadzasz :D ja tylko stwierdziłem, że każde z nas zostaje przy swoim, co nie oznacza, że któreś z nas nie ma racji ponieważ... i tu cytat :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no dobrze, dobrze :) Myślę, że skłonność do analizowania, roztrząsania, kojarzenia faktów, zjawisk itd. jest wprost proporcjonalna do ilości doświadczeń danego człowieka, jego wiedzy, jego obsesji, lęków, zachwytów, wyobraźni i wszystkiego innego ;) choć wiem, że mając to wszystko, można mimo tego odpychać od siebie zbyt niepokojące myśli i szczęśliwe egzystować "na powierzchni" :) Rozumiem to :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ależ nie da się całkowicie odpychać niepokojących myśli, w ogóle tak się chyba nie da, chociaż fakt - można uciekać się do metod typu używki... ale to też nie daje gwarancji odepchnięcia niepokojących myśli, a czasem mogą nawet je jeszcze bardziej nasilić.... jednak jaki jest cel odpychania od siebie niepokojących myśli? to tylko oddala od nas problemy ale ich nie eliminuje, one w końcu wrócą... dlatego trzeba postawić im czoło :D

    OdpowiedzUsuń
  10. gdyby to działało, postawiłam nie tylko czoło, ale i inne części ciała. Jest takie ładne porzekadło angielskie: grin and bear it. I to jest czasem jedyna metoda "stawienia czoła"

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem jest to jedyna metoda, a czasem nie. Ważne żeby potrafić rozpoznać problem... czy jest do rozwiązania, czy może jedynym wyjściem właśnie jest takie jak z powiedzenia? W każdym razie, to też jest wyjście - uśmiechnąć się i znieść... co oznacza, nie przejmowanie się daną sytuacją i dalsze korzystanie z życia czyli przysłowiowe wysysanie soków :)

    OdpowiedzUsuń
  12. eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń