wtorek, 12 marca 2013

Błazen, komik i pajace na innej scenie

K

Są wśród nas ludzie z niedomagającym poczuciem humoru, takąż wiedzą ogólną i takimż dystansem do siebie oraz m.in. do pojęć religii, kraju, które to pojęcia traktują śmiertelnie arbitralnie. To są ci ludzie, którzy Gombrowicza widzieliby na liście ksiąg zakazanych za jego "Transatlantyk" i "synczyznę" a Peszkównę na stosie (choćby symbolicznym) za jej światopogląd wyrażany w muzyce. 
Znowu spadły prawicowe gromy. Tym razem na showmana, który w swoim stand up'ie poruszył tematy newralgiczne dla wspomnianych środowisk. Mam nadzieję jednak, że sąd, który będzie rozpatrywał jego "grzechy", zachowa zdrowy rozsądek. Ja staję w obronie Abelarda Gizy, którego poniższy skecz tak bardzo wstrząsnął ekipą przeciwdziałającą szalejącemu w naszym kraju ateizmowi:
Niestety, występ tego komika został już usunięty z youtube, choć jeszcze przedwczoraj w nocy można go było tam obejrzeć. Udało mi się go znaleźć na innej stronie.
W świetle powyższych zdarzeń chciałabym Szanownym Czytelnikom powiedzieć parę słów o błaznach, karnawalizacji, komikach i kabaretach. I przypomnieć te tematy tym z Was, którzy już się z nimi zetknęli.

KARNAWALIZACJA jest pojęciem, które dotyczy czasu ludowego śmiechu i zabawy, której specyfika polega na tymczasowym odrzuceniu wszelakich norm rządzących codziennością danej społeczności i zorganizowaniu "świata na opak", w którym jest miejsce na profanację, bluźnierstwo, swobodę obyczajów. Termin ten nie dotyczy wyłącznie świata przedstawionego w powieści, ale również życia społeczeństw.
"Ów antrakt dopuszczający wszelki zamęt, jakim jest święto,
występuje także jako okres, gdy zawieszony zostaje porządek
świata. Dlatego właśnie dozwolone są wówczas wszelkie
wybryki i nadużycia. Idzie o to, by działać na przekór
normom. Wszystko należy robić odwrotnie niż zwykle."
Załączam artykuł, z którego pochodzi ów cytat: Karnawalizacja a inność i obcość. Chciałam jedynie zasygnalizować istnienie takiego zjawiska; jeśli zaś kogoś zainteresował ten temat i ma chęć go zgłębić, niech zacznie od publikacji Michaiła Bachtina pt. "Problemy poetyki Dostojewskiego".
Jeśli chodzi o określenie KARNAWAŁ, to jego geneza jest dość ciekawa; mianowicie pochodzi ono od carne - mięso i vale - żegnaj lub też valere - obowiązywać, królować. Chodzi zatem o czas przed chrześcijańskim postem. W ogólnoświatowej nomenklaturze karnawał oznacza czas szaleństw, zabaw, przepychu i feerii rozmaitych bodźców atakujących ludzkie zmysły (kolory, zapachy, kakofonia dźwięków, dynamizm ruchów ciał itd.).
BŁAZEN. Dziś określenie pejoratywne, dawniej niekoniecznie. Błazen na dworze królewskim był bodaj jedyną osobą, która mogła obrazić króla, papieża, damę, rycerza itd. I nie ponosił z tego tytułu żadnych konsekwencji właśnie z powodu roli, jaką pełnił, i z tego powodu, że konwencja żartu mu na to pozwalała. Nikt nie traktował poważnie jego słów. To właśnie błaznowi przysługiwały karnawalizacyjne prawa - kreować świat na opak, wywracać porządek społeczny do góry nogami. Był on mędrcem á rebours. Nie oznacza to jednak, że wszystko, co mówił, było nielogiczne czy nieprawdziwe. Bardzo często to właśnie błazen wypowiadał prawdę. Najsłynniejszym przedstawicielem tej roli w naszej kulturze był Stańczyk, nadworny błazen trzech królów z dynastii Jagiellonów. Słynął ze swojej inteligencji i ciętego języka.

Dlaczego piszę o karnawalizacji i błaznach? Ponieważ nie mam wątpliwości, że współczesnymi spadkobiercami tych zakorzenionych w wielowiekowej tradycji kultury europejskiej zjawisk są komicy.
KOMIK jest artystą uprawiającym komedię. Może być artystą kabaretowym i / lub standupperem. Różnica polega na tym, że pierwszy występuje w grupie a program kabaretowy obfituje w skecze złożone m.in. z wierszy, piosenek i scenek rodzajowych. Natomiast drugi, czyli standupper, przedstawia swój monolog, mając na celu rozbawić publiczność poprzez swoją charyzmę i błyskotliwość. Jego program nie zawiera wierszy ani piosenek. Standupper idealnie odzwierciedla historycznego błazna.
KABARET zaś jest rodzajem sztuki widowiskowej szczególnie eksponującym satyrę. Satyryczność kabaretowych skeczy dotyczy wszystkich sfer życia: społecznego, religijnego, politycznego, interpersonalnego itd.  Nie ulega wątpliwości, że w przypadku naszego państwa w okresie PRL, kabarety takie jak TEY stanowiły rodzaj ucieczki od szarej i trudnej rzeczywistości. Pozwalały odetchnąć.
I tu przechodzimy do tego, że ROLA ŚMIECHU w życiu społeczeństw jest niezwykle istotna. Śmiech ma funkcję oczyszczającą, dystansującą; nie jest niczym złym.

NIESTETY, okazuje się, że dawni królowie polscy byli bardziej tolerancyjni od współczesnych polityków, którzy nie potrafią zrozumieć i zaakceptować tego, jaka jest rola komika, dawniej błazna. Nie sądzę, aby mieli oni pojęcie o zjawiskach kulturowych, o których pisałam powyżej.
Jednakże ignoracja nie usprawiedliwia niczego. A pozywanie Gizy do sądu za obrazę uczuć religijnych czy szerzenie (w ich mniemaniu) ateizmu  mieści się w granicach postsarmackiej ciasnoty umysłu.
Panowie i panie bluzgający na Abelarda Gizę, 
zamiast szabelki, dałabym Wam kosę i zagnała do ścinania łąki. 

Na koniec:




2 komentarze:

  1. Efekt Streisand działa niezawodnie: gdyby nie nagłośnienie sprawy, nigdy bym pewnie tego występu nie obejrzał (tu jest inny link do niego: http://ekabarety.tv/2013/kabaret-limo-tylko-dla-doroslych.html). Zgodnie z wyznawaną przeze mnie spiskową teorią dziejów podejrzewam, że kabaret Limo i Abelard Giza odpalili coś pod stołem parlamentarzystom PiS za reklamę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolega Maupo, i ja nie wykluczam takiej możliwości ;-)
    pozdrawiam, Karmel

    OdpowiedzUsuń