poniedziałek, 23 marca 2015

Jak całkowicie zniknąć i nie być znalezionym

K

podkład muzyczny do tekstu:

Obudziła się z przemożnym przekonaniem, że nie jest w stanie oderwać głowy od poduszki.
Otwarcie oczu również nie wchodziło w grę. Przypomniała sobie wczorajsze próby przekonania Krzysztofa, aby nie poprawiał ani jednego słowa w artykule, który zajął mu dwa miesiące pracy i aby zawalczył o swoje stanowisko. Przecież artykuł jest dobry. O siedemnastej wyszli na kręgle, ale zaczęło padać, więc skorzystali z taksówki. Taksówkarz okazał się ponurym facetem o twarzy w kształcie umywalki. Wszyscy milczeli w aucie przedzierającym się przez deszczowe ściany. Pomyślała, że to w sumie dość idiotyczne. Siedzą obok siebie, troje ludzi w średnim wieku, w ciasnej, dusznej przestrzeni spędzają dwadzieścia minut, nie mówiąc do siebie nic. Public relations - wykrzywiła usta na tę myśl. W rzeczywistości artykuł jest do dupy. Krzysztof musi o tym wiedzieć, ale wie również, że nie wykrzesa z siebie nic więcej ani nic lepszego. Ona to wie. Ona jest tego pewna. I kłamie. Kłamie kolejny raz, aby nie denerwować, aby nie ranić i aby ponownie nie wieszczyć nikomu nic jak pokraczna Kasandra. Przy płaceniu taksówkarzowi zerknęła w otwarty portfel Krzysztofa, który wypadł mu z ręki. Było w nim zdjęcie Jacka. Bardzo podobny do ojca. Spojrzała na Krzysztofa. Może tylko czoło nie. Powiedzieć czy nie? Powiedzieć czy nie? Powiedzenie prawdy może kosztować. Może kosztować za dużo, zbyt wiele z tego, co pozostało w jej życiu. A co ma i w jakiej ilości, przypomniała jej kierownik banku. Po tej rozmowie wyszła z bogatych wnętrz biurowca pomniejszona o nieruchomość. Pozostało jeszcze parę osób. I czas. Nie powie. Gdy artykuł będzie odrzucony a Krzysztof wróci do domu po wódce, w której utopi wszystkich skurwieli świata, ona wejdzie na górę i wtedy spróbuje go naprowadzić na błędy. Po czym oboje zasną, wąchając swoje stopy. Jak zwykle.
Czas na odrywanie głowy i otwieranie oczu dobiegł końca. Pomacała policzek. Znowu te pieprzone guziki odcisnęły się na skórze. Musi kupić poszewki z bocznym zamkiem. Musi również pamiętać, że w garażu nie ma za dużo miejsca na zbytek. Nie chciała dzielić pokoju z Krzysztofem. Nie chciała, aby Krzysztof, wprowadzając się do pokoju Jacka, oddał jej swój pokój. Przecież to tymczasowa sytuacja.
Niespodziewanie dla siebie, przypomniała sobie o tej książce. I poczuła napływ ciśnienia. Z myśli umknęły poduszki, odciski na policzkach, Krzysztof i cała reszta spraw. Zrobi to. Już niedługo. Może nie wszystko będzie takie, jak opisuje autor. Ale zrobi to. Lubi planować. Zaplanuje. Bez żalu i wyrzutów sumienia. Względem kogokolwiek. Krzysztof ją wyśmiał, gdy zobaczył, że czyta tę książkę. Nie próbowała wyprowadzać go z błędu. Przypisał sens tej lektury do jej dziwacznych widzimisię. Dobrze, niech tak zostanie. Powtarzała w kółko pseudocide, torując temu słowu drogę do swoich konstrukcji myślowych.
A gdy stanie po drugiej stronie, będzie zupełnie kimś innym. Wszystko będzie inne. Spojrzała na kartkę z cytatem, który codziennie przypomina jej o tym, o czym często zapomina:
Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć..... 
Nie wolno się bać.
Nie wolno się bać.
Nie wolno się bać.

CDN.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz